poniedziałek, 25 sierpnia 2008

Krzysiek


Ciągle męczę się z regularnością pisywania na blogu:) Z czasem będzie coraz lepiej. Tymczasem jedna historia. W sobotę odwiedziłem w szpitalu Krzyśka. Przeszedł detoks, zaproponowano mu leczenie i został... Widzę wielką nadzieją, pewną zmianę i dużo pracy do wykonania. Mamy nadzieję, że po leczeniu będzie mógł wrócić do domu. Mamy nadzieję, że uda się skontaktować z jego mamą i ona będzie chciała odwiedzić swojego syna w szpitalu... Jeżeli ktoś z was ma na dysku stare zdjęcia Krzysia to bardzo proszę o mail :)

środa, 20 sierpnia 2008



Ten post powinien znaleźć się na stronie mniej więcej 6 dni temu. Nie znalazł się, bo ... Jest tysiąc powodów dla których nie robimy rzeczy, które powinny być zrobione. Więc po kolei. Tydzień temu na dworzec wybraliśmy się w trójkę z Marcinem i Elą. Ważna była rozmowa Eli z jedną z bezdomnych kobiet - Beata na dworcu jest od bardzo dawna, zawsze posiniaczona, zawsze mocno pijana... Wygląda na to, że chce coś zrobić ze swoim życiem. Potrzebowała tylko osoby, która podejdzie do niej i spokojnie jej wysłucha. Tą osobą była właśnie Ela.

Krzysiek, który został pobity jakiś czas temu skończył detoks i zostanie w Toszku na terapii. W sobotę jadę go odwiedzić. Do tego czasu trzeba przygotować paczkę z ubraniami. Majtki, skarpetki, koszulki... Wszystko to co niezbędne. Staramy się też o kontakt z mamą Krzyśka tak żeby po leczeniu mógł wrócić do domu. Z całą pewnością historia, na którą patrzę z coraz większą nadzieją.

Dziś wypada kolejna wizyta na dworcu - z powodu wakacji skład jest wyjątkowo mały. Dlatego mam nadzieję ciągle na udział innych osób. Potrzebna jest tak naprawdę każda wolna para rąk. Ktoś musi robić zakupy, któś przygotowywuje kanapki w końcu ktoś musi iść na dworzec. Cały czas szukamy też osoby, któa byłaby gotowa robić dokumentację fotograficzną wyjść na dworzec.

I na koniec jeszcze jedna dobra wiadomość. Pół roku temu poznaliśmy Marka. Marek wyszedł z więzienia gdzie odsiadywał wyrok za niepłacenie alimentów. Nie ma domu ani rodziny. Poznaliśmy się w trakcie rozdawania kanapek. Po wielu zachęceniach udało się wysłać go do Bogny - pracownika opieki społecznej, która zajmuje się bezdomnymi w Gliwicach. I okazało się, że to była bardzo dobra decyzja... Jakiś czas temu Marek był z nami na slocie. Potem przez bardzo długi okres czasu się nie widzieliśmy. Myślałem nawet, że wyjechał do inneog miasta. Do głowy mi nie przyszło nawet, że ten cały czas jest w Gliwickiej noclegowni, załatwia wszystkie papiery i szuka pracy. Tak naprawdę jest to jeden z nieczęstych przypadków gdzie nie ma problemu z alkoholem. To czego potrzebował to zachęta i elementarna pomoc. Dzięki niej zostałem dziś obudzony o 8.00 rano, żeby usłyszeć co tam u niego... Umówilismy się na piątkowe popołudnie w sprawie poszukiwań pracy...

Etykiety: , , , , ,

poniedziałek, 11 sierpnia 2008


Kilka informacji dla osób, które odwiedzają nasz blog :) Po pierwsze dziękuje wszystkim tym, którzy odpowiadają na to co tutaj można od niedawna przeczytać. Wasze zachęcenie jest ważne. Tak naprawdę dzięki temu, że od jakiegoś czasu docierają do mnie różne maile dot. tego co robimy na dworcu zdałem sobie sprawę że to jest naprawdę duża sprawa.

Po drugie - nasza działalność nie jest sformalizowana w żaden sposób. Nie otrzymujemy na naszą działalność żadnych dotacji. Wydatki związane z kanapkami na dworcu pokrywamy z naszych własnych kieszeni, koszty leczenia natomiast w dużej części pokrywane są przez przyjaciół naszej działalności, którzy często nigdy nie byli nawet w Gliwicach. Jeżeli chcecie więcej wiedzieć na tematy związane z leczeniem odwykowym napiszcie do Rufia, który zajmuje się gromadzeniem i wydawaniem pieniędzy związanych z pomaganiem bezdomnym.

Po trzecie - Nie jesteśmy stowarzyszeniem (chociaz istnieje stowarzyszenie Provizorka), nie jesteśmy też grupą znajomych z dzieciństwa (chociaż wielu z nas zna się od dziecka) Jesteśmy domowym kościołem, który to w co wierzy chce pokazać innym chodząc właśnie na dworzec. Mówimy o sobie kościół, bo wierzymy, że kościół powstaje wszędzie tam gdzie zbierają się ludzie, którzy wyznają wiarę w Jezusa.

Po czwarte - można nas odwiedzić, mozna nam też pomagać finanosowo i można też działać z nami wśród bezdomnych. Szczególnie potrzebujemy osoby, która chciałby chodzić na dworzec i dokumentować fotograficznie naszą działalność


Po piąte - na zdjęciu widać wigilię, którą zorganizowaliśmy dla bezdomnych w 2007 r.

Etykiety: , , , , ,

W ostatnią środę nie poszedłem na dworzec. Nie wiem więc dokładnie co się działo, ale wiem że 28 letni Krzysiek, z którym pracujemy od ponad roku trafił w piątek na detoks. W środęna dworcu okazało się, że został pobity. Marcin zabrał go do siebie do domu. W czwartek załatwiali różne badania i w końcu tez skierowanie na detoks. Kiedy odwoziłem Krzyśka do szpitala do Toszka mieliśmy okazję porozmawiać dłużej - to co wyłania się z naszej rozmowy nie napawa optymizmem. Krzysiek sądzi, że w Toszku odbędzie 6 dniową terapię alkoholową, po której podejmie prace w zawodzie (z wykształcenia jest piekarzem - nie pracował jednak w zawodzie zbyt wiele) i wróci do domu do swojej matki, z którą nie rozmawiał od dwóch lat... Od takie ich wyobrażenie o życiu.

Poza tym do naszej ekipy odwiedzającej dworzec dołączyła Ela, która też od niedawna jest częscią naszego Provizorki. Jesteśmy szcześliwi, bo jest w końcu ktoś kto będzie rozmawiał z bezdomnymi kobietami. Jest też ktoś, kto zdecydował się na stałe podjąć zobowiązanie odwiedzania tych ludzi.

Na dworcu Ela spotkała między innymi 20 letniego chłopaka z Rzeszowa. Nie wiemy o nim zbyt wiele poza tym, że zaczął pić, żeby walczyć ze swoim nałogiem alkoholowym, który to nałóg alkoholowy chce zabić zostając ojcem... We wtorek zaplanowane jest spotkanie z nim poza dworcem. Mamy nadzjeję, że przyjdzie, mamy nadzieje, że będzie otwarty na to co Ela będzie chciała mu powiedzieć.


Etykiety: , , , , ,

poniedziałek, 4 sierpnia 2008

Mały update- na zaplanowane spotkania ze mną i Marcinem nie przyszedł żaden z umówionych chłopaków - czasami odechciewa się tej pracy. W środę dowiemy co się stało, prawdopodobnie każdy był bardzo zajęty... Szukamy dobrego pomysłu na dyscyplinowanie tych ludzi.

Etykiety: , , , , ,