Od dodania przeze mnie ostatniej wiadomości za trzy dni minąłby dokładnie miesiąc. Przez ten czas zdążyły skończyć się wakacje. Dzięki temu na dworzec może chodzić coraz więcej z nas. Znalazł się fotograf (Rufio), który bardzo dobrze odnajduje się w nowej roli na dworcu, w końcu mamy odpowiednio dużą grupę osób, które mogą przygotować kanapki i herbatę i kawę. Powoli robi się coraz chłodniej i będziemy pewnie znów szukali ubrań - głównie dla mężczyzn.
Przez wrzesień nawiązywaliśmy kontakty, z różnymi organizacjami zajmującymi się bezdomnością w Gliwicach. Bardzo możliwe, że będziemy mogli zimą wydawać kawę i herbatę w ciepłym pomieszczeniu niedaleko dworca. Być może będziemy mogli wykorzystywać dla organizowania innych spotkań. Niezależnie od tego okazuje się, że mamy dużo znajomych w lokalnym "Albercie", który zarządza schroniskami i noclegownią.
Gdyby same możliwości mogły leczyć choroby ludzi, nie byłoby problemu bezdomności i alkoholizmu... W ostatnią środę rozmawiałem z Sebastianem... Sebastian jest bezdomny od pięciu lat. Śpi po klatkach schodowych i działkach. Co już widziałem na dworcu wygląda na osobę niepijącą. Jest bezdomny, bo poprostu "tak wyszło". Chce kanapkę i kawę. Innej pomocy mu nie trzeba, bo "czeka na grube pieniądze za patenty". Przy okazji pyta czy nie mamy jakiejś pracy, bo go niemiłosiernie oszukali na ostatnim "staniu z tyczką". Sebastian stoi z reklamą, bo "pieniądze za patenty kradnie poczta". Umawiamy się na rozmowę w sprawie pracy na piątek - patentami się nie będziemy zajmować, bo "sprawa śmierdzi a my jesteśmy zbyt krótcy na takie tematy". W piątek niestety Sebastian na spotkanie nie przyjdzie...
Przez wrzesień nawiązywaliśmy kontakty, z różnymi organizacjami zajmującymi się bezdomnością w Gliwicach. Bardzo możliwe, że będziemy mogli zimą wydawać kawę i herbatę w ciepłym pomieszczeniu niedaleko dworca. Być może będziemy mogli wykorzystywać dla organizowania innych spotkań. Niezależnie od tego okazuje się, że mamy dużo znajomych w lokalnym "Albercie", który zarządza schroniskami i noclegownią.
Gdyby same możliwości mogły leczyć choroby ludzi, nie byłoby problemu bezdomności i alkoholizmu... W ostatnią środę rozmawiałem z Sebastianem... Sebastian jest bezdomny od pięciu lat. Śpi po klatkach schodowych i działkach. Co już widziałem na dworcu wygląda na osobę niepijącą. Jest bezdomny, bo poprostu "tak wyszło". Chce kanapkę i kawę. Innej pomocy mu nie trzeba, bo "czeka na grube pieniądze za patenty". Przy okazji pyta czy nie mamy jakiejś pracy, bo go niemiłosiernie oszukali na ostatnim "staniu z tyczką". Sebastian stoi z reklamą, bo "pieniądze za patenty kradnie poczta". Umawiamy się na rozmowę w sprawie pracy na piątek - patentami się nie będziemy zajmować, bo "sprawa śmierdzi a my jesteśmy zbyt krótcy na takie tematy". W piątek niestety Sebastian na spotkanie nie przyjdzie...
Etykiety: alkoholizm, bezdomni, dworzec, gliwice, leczenie, pomoc
Komentarze (1):
A ja jestem z Was dumna chłopcyyyyyy:)
Prześlij komentarz
Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]
<< Strona główna